niedziela, 13 grudnia 2009
Adres z Paryża
Gdzieś między Rochechuart
a bulwarem Magenta
- on nie pamięta...
Tuż obok Pigalle,
gdzie kasztany i dziewczęta
Jasne, że ... nie pamięta
Każdą paryską ulicę
Widać ze szczytu Montmartre.
Jak ich nienawidzę,
Tak jak wróżenia z kart
A przecież serce wciąż bije
pod Sacre-Cœur.
Malarz z placu du Tertre
Woła: viens, viens ma sœur.
Dziewczyna się uśmiecha
Pozować - dola taka.
I nie pamięta człowieka
Tylko ten adres -z Balzaca ...
niedziela, 12 lipca 2009
Sądny Dzień
Dudkowi
Śniło mi się, że jestem ptakiem.
Chyba dudkiem, co główkę ma dużą.
Ptaszek wleciał gdzieś do pokoju.
Chciał ogarnąć się przed podróżą.
Nagle drzwi naraz z dwóch stron zamknęli,
Małą tylko zostawiając szparę.
Bym mógł patrzeć na świat kolorowy,
Bym mógł loty me wspominać stare.
Zapach moczu, dziobkiem próżno biję
W te zawiasy, te kraty, wędzidła.
I już płaz się ku mnie jakiś wije,
Wnet na wieki opadną mi skrzydła.
Przebudzenie. Samotność. Rozłąka.
Wszystkie w życiu stracone kobiety:
Matka, żony, córki i kochanki,
Które latać nie chciały – niestety.
Przebudzenie. Z nieba łzy się leją.
Wieją wiatry, powódź i zaraza.
Ludzie wokół cierpią i szaleją
Jak na Boscha pradawnych obrazach
środa, 13 maja 2009
Wirtuoz fletu
środa, 8 kwietnia 2009
Spowiedź Czarownicy
Choć jestem córką malarza,
Co zmarł przed trzystu laty
W Mozeli - u Ołtarza.
Musiałam zgrzeszyć bardzo.
Odebrał mi dar rysunku
I włożył w usta język
Polskiego pocałunku.
Język z lechickiej ziemi,
Tęsknota za łaciną,
Pamięć wojennych płomieni,
Ile tych wcieleń było ?
Wojna trzydziestoletnia,
Hermann Voss - mój kochanek.
Jakaś stajnia w Krakowie
I ten w Czorsztynie ranek.
Szły tanki na Słowację,
Wojna - spokojna rzecz,
A Peter Urlich w Stacji
Śpiewał im - idźcie precz !
Śpiewał im - idźcie precz !
Czekam na wielką wojnę.
Tę moją - religijną.
Wielu znów spłonie w smole.
Też nie będę - niewinną.
wtorek, 10 marca 2009
Pan Cogito o potrzebie miary
Z Herberta
Wikipedystom
Pan Cogito ma problem z dziedziny encyklopedyczności
Jak porównać stos zapisanych kartek i sto dawek tlenu.
Lekarza biegnącego na skrzydłach i słowa bez skrzydeł.
Wieczną chwałę i dozgonną wdzięczność.
środa, 7 stycznia 2009
Liège
Nic tylko wiersze tam gdzie Liège
Choć ono w Belgii sama wiesz
Kijowscy za to z Ukrainy
Cóż stąd - nie moje tam dziewczyny ..
Z Brześcia do Brestu krótka droga
Jak nasza z Europą przygoda
A tych prawd kilka, co wyssane
A tych prawd kilka, co wyssane
Nie z mlekiem matki jak testament
Lecz naznaczone ojca piórem -
Powtarzać mogę z Tobą – chórem …