pytasz mnie moja
no właśnie
kto
kto przez Ciebie pyta
ile dostanę za moją ziemię
jakby co
no więc co
co
ja wreszcie pytam
ile zielonych dolarów
które spłoną w stodole
carskich świnek ile
wytopię z tego słońca
tej rzeki
domu nad wodą piękną i cichą
faites vos jeux
woła wnuczka wołyńskiego ziemianina
co klucze majątków pańskim gestem
na zielony stolik
rzucał
no więc ile
kolor
parę
fula
warte są moje ziemie
i niech to będzie jasno powiedziane
widziałem czystsze wody i barwniejsze tereny
mój dom o dwóch dachach na skarpie wysokiej
gdzie Bug zakręca
a sąsiedzi Boga w sercach mają
nie jest willą w Sorrento
dostrzeżoną z wysoka
gdy pociąg gnał na koniec
italskiego buta
ani malowniczym szałasem wśród Alp
nad Jeziorem Czterech Kantonów
gdzieś w Schwytz
nie jest to nawet bungalow
na anty tektonicznych fundamentach
z widokiem na zatokę San Francisco
mój polski dom jednak
nie wie co to
lawiny
trzęsienia ziemi
upał nastaje tu po deszczach
zna chłody i burze
nie zagrożą mu
powodzie
z dala żyją
gady
insekty są domowe
to bezpieczny dom więc go mi zazdroszczą
sąsiedzi ze wschodu i z zachodu
a nawet bracia w ukrzyżowanym Chrystusie
co za
obiecany
dom przelewają krew w spalonej słońcem
ziemi
a za mój proponują
srebrniki
próbują wycenić
są skłonni kupić
wygrać w pokera
w ruletkę
w kości
ewentualnie otrzymać w ramach rewindykacji
za rozterki sąsiada
ziemianina z Ceranowa
co współczując spalonym jako chrześcijanin
miał ich jednak jako Polak
za wewnętrznego okupanta
to fakt mój dom
leży na polu krwi
dokładnie w połowie drogi z Majdanka do Treblinki
ale to przecież tylko część historii
mój dom najeżdżali
Tatarzy
topili Szwedzi
pognębiali Rosjanie
gwałcili Niemcy
wreszcie wykupywano za grosze
naszą krwawicę
odpowiadam
wiem
niewiele bym dostał
rien ne va plus
potoczne sformułowanie
nabiera nagle znaczenia
za nic ! rozumiesz !
nie oddam go za
nic !
to nie Hakeldama
krew nie ma ceny
jakby co
nawet
Taki poetycki brulionik po dniu spędzonym w nadbużańskim Raju
ale kto wie może i wiersz kiedyś powstanie
sobota, 29 sierpnia 2015
wtorek, 2 czerwca 2015
Wezwanie na kolegium miesięcznika literackiego
Mieczysławie Buczkównie ad memoriam
Niech Pani do nich zajrzy. Pani Mieczysławo !
Czekają tam na górze. Papierosy palą.
I nad literatury (którą biesi smolą
W radio i w internecie) wzdychają niedolą.
"Złota Papuga" - Artur, Jerzy u "Bram Raju",
"Pan Cogito", mój Dedal - "Z dalekiego kraju",
spisują rezolucję. Przyznając ze zgrozą,
Że na "Ptasim Gościńcu" pod pancerną brzozą
Zaprzańcy tłumią lament. Ci z "Lotnej", z "Bołdyna",
z "Kolumbów" - ostrzegali ! I to nasza wina,
że głos jeden: narracja, jak się dzisiaj mówi
Komisu i Pewexu, kraj nasz, twórczość gubi !
Niech Pani wpadnie z mężem, pora na kolegium,
Bo tu szaleje hewra, zawęża się spectrum.
Pałac jak paradiso. Czekają skupieni
Jak na sieneńskim płótnie: wszystko w złocie, w bieli.
Wzywają do raportu ! A niebo bladawe,
Gdy poeci jak gwiazdy spadną na Warszawę.
Alarm ! Zgaszony tytoń. Wkracza pan Antoni:
Odpowiedzieć za krzywdy Ojczyzny nie swojej.
Za "zdarty płaszcz Konrada". Za "Dzieje Honoru",
Za potomków Ozjasza. Za skutki pogromu.
Za Polocaust, za kłamstwa, za przyjaciół zdradę.
Za sprzedane gazety. Kontrakty nieprawe.
Za mowę nienawiści. Za drwiny z Polaków,
Za krzyża pohańbianie. Za mnożenie znaków.
Niech Pani im opowie. Co znaczy depresja,
Inaczej poniżenie, z którego wytryska
Gniew jak żywioł, tsunami. Pożar, wiatr co woła,
Że wkrótce już kolegium nikt zwołać nie zdoła
Niech Pani do nich zajrzy. Pani Mieczysławo !
Czekają tam na górze. Papierosy palą.
I nad literatury (którą biesi smolą
W radio i w internecie) wzdychają niedolą.
"Złota Papuga" - Artur, Jerzy u "Bram Raju",
"Pan Cogito", mój Dedal - "Z dalekiego kraju",
spisują rezolucję. Przyznając ze zgrozą,
Że na "Ptasim Gościńcu" pod pancerną brzozą
Zaprzańcy tłumią lament. Ci z "Lotnej", z "Bołdyna",
z "Kolumbów" - ostrzegali ! I to nasza wina,
że głos jeden: narracja, jak się dzisiaj mówi
Komisu i Pewexu, kraj nasz, twórczość gubi !
Niech Pani wpadnie z mężem, pora na kolegium,
Bo tu szaleje hewra, zawęża się spectrum.
Pałac jak paradiso. Czekają skupieni
Jak na sieneńskim płótnie: wszystko w złocie, w bieli.
Wzywają do raportu ! A niebo bladawe,
Gdy poeci jak gwiazdy spadną na Warszawę.
Alarm ! Zgaszony tytoń. Wkracza pan Antoni:
Odpowiedzieć za krzywdy Ojczyzny nie swojej.
Za "zdarty płaszcz Konrada". Za "Dzieje Honoru",
Za potomków Ozjasza. Za skutki pogromu.
Za Polocaust, za kłamstwa, za przyjaciół zdradę.
Za sprzedane gazety. Kontrakty nieprawe.
Za mowę nienawiści. Za drwiny z Polaków,
Za krzyża pohańbianie. Za mnożenie znaków.
Niech Pani im opowie. Co znaczy depresja,
Inaczej poniżenie, z którego wytryska
Gniew jak żywioł, tsunami. Pożar, wiatr co woła,
Że wkrótce już kolegium nikt zwołać nie zdoła
środa, 8 kwietnia 2015
Prawie wszyscy
Prawie umarłem
Prawie sam
Prawie to jednak
Nie do końca
Prawych prawd szukam
W prawo gnam
O prawach prawię
Pragnę słońca
Całkiem
W całości
Całkowicie
Bezprawne życie
poniedziałek, 19 stycznia 2015
krajanie
kroję ranne pieczywo
jak babcia z Krakowa
w kuchence od podwórka
lśnił serwis z boćkami
nie radzę sobie z masłem
po wileńsku skrobię
z wierzchu patką paryską
za wuja przykładem
ścieram po pierwszej żonie
okruszki z Torunia
po drugiej grzanki płockie
wkładam do szaflika
łamię kromkę palcami
krzyżuję nawyki
żegnam ojcowskim kciukiem
kraj - jak bochen chleba