kroję ranne pieczywo
jak babcia z Krakowa
w kuchence od podwórka
lśnił serwis z boćkami
nie radzę sobie z masłem
po wileńsku skrobię
z wierzchu patką paryską
za wuja przykładem
ścieram po pierwszej żonie
okruszki z Torunia
po drugiej grzanki płockie
wkładam do szaflika
łamię kromkę palcami
krzyżuję nawyki
żegnam ojcowskim kciukiem
kraj - jak bochen chleba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz