Andrzeja Tadeusza Kijowskiego - wiersze nowe

"Separacja". Sms-y poetyckie. Nakładem autora. Warszawa 2005

wtorek, 4 listopada 2014

Zamek

Do  Ewy ...
wnuczki oficera Wojska Polskiego


Bawić się słowem ?  Szarady układać ...
Gnać w ostęp wietrzny, a w wieczność nie wierzyć.
Języki własne tworzyć, z Hewrą gadać.
I w imię Ojca nie mruczeć pacierzy.

Językiem Marksa, Zoli czy Ibsena,
Wrogą Judaszom Orzeszkowej mową,
Spisać nędzarza los. Jakaż gehenna !
I jakie dla niej znaleźć giętkie słowo ?

Język nie służy już i dykcja nie ta
Gdy szkorbut zjadł dostatek mej wymowy.
Chłód ziębi krew. Bezgwiezdna noc bezsena.
I tylko gniew swym żarem grzeje głowy.

Już braknie słów, metafor, cudzysłowów.
Poezji prostej chcę jak krzyk komendy.
Łez nie będziemy lać, przeklinać wrogów.
Zmienimy zamki w drzwiach. Przegnamy mendy !

wtorek, 26 sierpnia 2014

Motyl siadł nieopodal

Motyl siadł nieopodal 
Czy to Ty
Kot się skrada, pies wyje
Próżne łzy
Mam Cię w sobie
Wybucham
Owoc pękł 
Odjechałaś, przybywasz
W sercu lęk.

środa, 9 lipca 2014

Nie być

Ćwiczenie z Szekspira

Hannie Baltyn - tłumaczce, zm. 16 lipca 2014

But that the dread of something after death ...


Ani się boję tego co za grobem.
Ciemność, sen wieczny też mnie nie przeraża.
Jeśli grzeszyłem to jedynie słowem
No i nieczęsto stałem u ołtarza.

Bólu się boję, żelaza kawałka.
Trucizna wstrętna, sznur zwłaszcza odpycha.
Chętnie bym skoczył z Furkapass gdzieś w Alpach.
Spowity w chmurę płaszcza 
romantyka.

Ku Tobie Polsko ! Bezbronna, leniwa.
Dumna, szydercza, senna i zdradzana.
Aby cię chronić przed bólem co bywa
Jak wciąż uparcie otwierana rana.

Bólu się boję, śmierci barbarzyńskiej:
Polowań, wojny, nie chcę zabijania.
Śnią się po nocach nowe wojny krymskie.
Niech przyjdzie: nagła, nieoczekiwana.

sobota, 14 czerwca 2014

Franciszek Lacki

Andrzej Tadeusz Kijowski                                                                 

Ekstaza św. Franciszka wg El Greco


Preludium


Proszę o szczególną ochronę.
Wypalam trawę i płonę.
Gdzieś między Ołtarzami Gołaczami, 
Kosowem Lackim,
A rozstrzelaną Sterdynią
Obłoki płyną.

Obłoki krzyże kreślą odrzutowe
Na niebie, które nas wezwać gotowe.
Gdzie wokół Toledo wije się Tag,
Gdzie Franciszka Stygmaty,
Gdzie skręca Bug,
Gdzie Ród Ossolińskich bogaty.

Mam warstwy. Nadaję się na studium.
A to dopiero preludium.
Jestem jak strefa, ostoja, jak zalew.
Wiem próżne żale.


Vanitas


 Zaczyna się opera.
El Greco dzieła.
Skąd tu przybyłeś Franciszku
I w wersji której ?
Czy Cię tu wojny przygnały, ponure ?
Czy Cię  szwoleżer Krasiński
Z Hiszpanii zabierał ?

Jaki ptak, jaki kos u stóp czaszkę złożył ?
Barwy przeoblekał
Spalonych w Treblince,
Pepeszami rozstrzelanych w zbożu
Jak sołtysa - Myszkę Józefa.

Lachy. Rusy. Nasza wiara.
Granice. Miasta po powstaniu
We wsie zmienione przez Cara.


Stygmaty


 A tyś na to wszystko patrzył
Przez cztery stulecia z plebanii,
A wokół ludzie zwyczajni. Tacy zwyczajni.
Jak ciemny obraz przez muchy
Niszczony przez lata.

Nie z tego świata.

Odszedłeś w zapomnienie mówią.
Malarza - nieznane nazwisko.
Świętemu kłaniali  się nisko.
Dla większej chwały Boga
On robił wszystko.

Rozświetlał jak Caravaggio,
Jak zmartwychwstały
De la Tour z Mozeli.

Gdyby nie ten niemiecki porucznik
Hermann Voss i wojna.
O nim by też zapomnieli.

Dziś w diecezjalnym muzeum ogląda Cię wielu.
Opowiadają legendy o formie, o stylu,
O prekursorstwie, o późnym odkryciu.

W życiu !

Jesteśmy jak stanica,
Jak rezerwat, jak ptak.
Na granicy imperiów
Gdzie mieni się świat.

Przyszedłeś za Napoleonem ?
Czy Rzeczypospolitą Obojga Narodów
Masz jeszcze w pamięci ?
Oni tylko do walki, do czaszki.
Do grobów.

Marni
Choć święci.


Ekstaza


A tutaj  Izabella Galicka i Hanna Sygietyńska.
Uniesione Panie.
I koślawa Polska i duma, drwiny.
I zawiść. I zamieszanie.
Księdza proboszcza - szlachetny testament.

A Ty ? - Badają  dotyk pędzla,
Że jakaś w rogu skaza.
Barwy nieba. Nędza.
Ty nie wiesz co to obraz.
Lecz znasz co świętych obraza.

I stałeś się jako park krajobrazowy
W rezerwacie
Pośród  biskupiego miasta.

Smugi wokół głowy.
Obłoki jak krzyże.
Modlitwy powolne. Wzloty chyże.

Czaszki u naszych stóp.
Krew broczy jak rzeka wierna.
W chmurach bitewny huk.
Grzmi Stoczek, dudni Samosierra.

Ptasie powietrze, ogień wiary, chrzcielna woda.


Coda


Znikąd ochrony, niepewna strefa
I kosów nurskich ostoja.
Twoje ręce i nogi przekłute.
Drutem.
Pięknoduchom - za pokutę.

Ślad brzozy na niebie,
A bobry płyną brzegiem.
I kłębią się chmury i opadają mgły.

Zlatują lackie ptaszki św. Franciszka.
W modlitwie wznosimy się my.
Krew z rąk i nóg Twych tryska w strugach.
Do Buga.




czwartek, 20 lutego 2014

A.S.Puszkin "Rocznica bitwy pod Borodino" (fragment) - 1831

А.С. Пушкин «Бородинская годовщина» (1831)

Признав мятежные права,
От нас отколется ль Литва?
Наш Киев дряхлый, златоглавый,
Сей пращур русских городов,
Сроднит ли с буйною Варшавой
Святыню всех своих гробов?

Uznając bunt, za prawa postać
Litwa by miała bez nas zostać?
Kijów nasz, złotogłowy stary,
Ten praszczur ruskich dawnych grodów,
Dołączy do butnej Warszawy
Świątyni wszystkich swoich grobów?

A.S.Puszkin "Rocznica bitwy pod Borodino" (fragment) - 1831
Przeł. Andrzej Tadeusz Kijowski

wtorek, 14 stycznia 2014

Bobry


Powrót do ojczyzny z Kazachstanu


O czymże dumać w stepach - przed odjazdem
Patrząc na Polski migocącą gwiazdę,
Że jeszcze nie wiesz czy w górę wystrzeli,
Czy jak kometa - zgaśnie i spopieli
Marzenia nasze, o swobodnym kraju.
Bez wojsk sąsiedzkich, złodziejskich zwyczajów.

Biada nam bracia, żeśmy w czas odnowy
Miast porty chronić - brali się za głowy ! 
Gdy sąsiad każdy rósł w siłę, w dostatki.
Tu swary, wzgarda,  na koniec: "wypadki"... !

Dziś jedna pustka:  od Wisły do Chiwy.
Ten sprzęt kitajski, te włoskie oliwy.
Te bloki szare, pojazdy jednakie.
Rzeczy z plastiku, a z proszku przysmaki !

Tak ! Do Ogródków moich nie plewionych
Jadę. W tęsknocie wciąż nieukojony.
Bo dziś, gdy w kraju  chcę wskazać grunt żyzny
Prócz tych facecji -  nie znajdę ojczyzny.

To ku nim wracam marzeniem i myślą !
Precz  step ! Pustynie  - pod więdnącą  wiśnią !
Też  do rodaków, co jak gryzoń rzeczny.
Tną korzeń drzewa -  w czas tak niebezpieczny !

Tak ! Do tych bobrów nad Bugiem ojczystych.
Dolin, łąk, skwerów kwitnących, przeczystych.
Do Polski, którą widzę  jeszcze w biegu.
By wały wznosić i stromych strzec brzegów.

czwartek, 9 stycznia 2014

Przeczyste niebo nad Tobołem


Przeczyste niebo nad Tobołem
Księżyca lśni znajomy blask
I mróz siarczysty siadł za stołem
A w jurtach stanął dawny czas

Ref.
Ludzie jak ludzie, psy poczciwe
Gdy kot przeciąga się, mysz drży
Tutaj w rozwianą końską grzywę 
Stepowy wiatr przynosi łzy.

Tu słowa jak cymbałki brzęczą
A życie swoje prawa zna
Tutaj kobiety się nie dręczą 
Gdy chłop na polowanie gna

Ref.
Ludzie jak ludzie, psy poczciwe
Gdy kot przeciąga się, mysz drży
Tutaj w rozwianą końską grzywę 
Stepowy wiatr przynosi łzy.

Tu wódkę pije się i piwo
Co gasi ból i tłumi gniew
Tu w zupie kąpie się pieczywo
Z talerza zerka rybi łeb

Ref.
Ludzie jak ludzie, psy poczciwe
Gdy kot przeciąga się, mysz drży
Tutaj w rozwianą końską grzywę 
Stepowy wiatr przynosi łzy.

I w warkocz splata cztery rzeki
Toboł, i Niemen, Wisłę, Bug
Świat jest jednaki, czas daleki
Gdy znad Uralu wieje duch.

piątek, 3 stycznia 2014

Gienjusze

I

Naucz mnie Mamo


Naucz mnie Mamo
Naucz mnie Mamo
polskiego

Już zapomniałam, nie chcę pamiętać
Prócz smaku chleba swojskiego

Oprócz opłatka, oprócz  pisanek
I bzu co w maju rozkwita
Niech już mnie w jasyr pojmie Azjata
Ataman albo Moskwita

Refren:

Gdzieś nad Tobołem. Hen za Kaukazem.
W jurtach pieśń z Polski mnie szuka.
Czy to sen jakiś czy twór fantazji
Będę ją śpiewać dla wnuka !

II

Naucz mnie Mamo
Naucz mnie Mamo
Naucz mnie Mamo
Gienjuszy !

Już zapomniałam
Nie chce pamiętać
Tej Nowogródzkiej katuszy

Niech umrę cicho
gdzieś w Kazachstanie
Ojczyznę mi odebrano
Przeszły nad sadem
Sny rozstrzelane
Niech już poganką się stanę !

Refren:

Gdzieś nad Tobołem. Hen za Kaukazem.
W jurtach pieśń z Polski mnie szuka.
Czy to sen jakiś czy twór fantazji
Będę ją śpiewać dla wnuka !

III

Naucz mnie Mamo
Naucz mnie Mamo
Naucz mnie Mamo
modlitwy !

Już zapomniałam w stepie kościoła.
Szeptem Cię chrzciłam - w ramionach.

Niech Cię córeczko Aniołek strzeże
Niech biegnie za Tobą z Litwy
Może odnowi z Polską przymierze
Wysłucha matki modlitwy.

Refren:

Gdzieś nad Tobołem. Hen za Kaukazem.
W jurtach pieśń z Polski mnie szuka.
Czy to sen jakiś czy twór fantazji
Będę ją śpiewać dla wnuka !

Lista moich blogów

Andrzej Kijowski's Fan Box

Andrzej Kijowski on Facebook